Bieszczady kojarzą się nam wyłącznie z górami i pieszymi wędrówkami. Jak się okazuje w tym rejonie Polski można również poleżeć nad wodą i poleniuchować. A gdzie? Wakacje nad „Morzem Bieszczadzkim”! Co za okaz natury kryje się za tym stwierdzeniem? Wszystkiego dowiesz się w tym artykule.
„Morze Bieszczadzkie” kryje za sobą dosyć bolesną historię. Niegdyś na jego miejscu znajdowała się wioska – pełna domów i cerkwi. Niestety na skutek licznych powodzi w okolicy, władze zdecydowały się na wybudowanie ogromnej tamy, która miała uregulować gospodarkę wodną dopływów Wisły. W związku z tym wysiedlono aż około 3000 mieszkańców, a ostatecznego zalania miejscowości dokonano we wrześniu 1967 roku. Na skutek tego zabiegu na dnie „Morza Bieszczadzkiego” można znaleźć niewykarczowane drzewa czy fragmenty budynków.
„Morze Bieszczadzkie” – co to właściwie jest?
Pewnie większość osób już wie, co się kryje za mianem „Morza Bieszczadzkiego”? Oczywiście chodzi tu o Jezioro Solińskie. Powierzchnia tego akwenu wodnego wynosi aż 2200 ha. Każdy znajdzie coś tutaj dla siebie, szczególnie fani sportów wodnych. Można tutaj uprawiać wakeboard, skimboard czy trickboard. Można również się zrelaksować się podczas wycieczki łódką po jeziorze podziwiając bieszczadzkie widoki. Na szczególną uwagę na Jeziorze Solińskim zasługuje ogromny mural, który powstał w lipcu 2015 roku. Co ciekawe został on wykonany całkowicie bez użycia farby! Stworzono go poprzez wyczyszczenie niektórych elementów ściany zapory wodą pod ciśnieniem.
Będąc nad jeziorem Solińskim warto również zwrócić uwagę na atrakcje, które znajdują się w pobliżu. Szczególnie należy wybrać się na punkt widokowy, który znajduje się zaledwie 750 m od centrum Polańczyka na wysokości 516 m n.p.m. Stamtąd możemy podziwiać panoramę Jeziora Solińskiego na tle bieszczadzkich pasm. Warto również udać się w miejsce, gdzie znajduje się pomnik przyrody „Skałki Myczkowieckie”. Jest to unikalna ściana skalna o długości 600 metrów, która znajduje się 1000 metrów poniżej zapory.